Sakrament namaszczenia chorych to sakrament prowadzący do życia, do wyzdrowienia, a jest on często mylnie łączony z ostatnim namaszczeniem, które człowiek przyjmuje tuż przed śmiercią.

Ja przyjmowałam sakrament chorych wielokrotnie. Jeszcze kiedy byłam w szpitalu, w tych najtrudniejszych momentach, gdzie po ludzku nic nie można było zrobić, przyjeżdżał do mnie ksiądz z sakramentem chorych i stułą św. Jana Pawła II, i niedługo po każdym udzieleniu tego sakramentu mój stan zdrowia się poprawiał.

Dlaczego zatem dziś tak często ten sakrament budzi w ludziach wątpliwości? Nie tylko w ludziach świeckich, ale i w niektórych księżach?

Dlaczego tak często chorzy nie są informowani o zbawiennych skutkach tego sakramentu?

Gdzie jest ta wiara w uzdrawiającą moc Jezusa?

Choroba to nie jest koniec życia i nie zawsze jest związana z tym, że tak już musi być. Często wiąże się z walką, a sakrament chorych jest czymś, co do tej walki uzdalnia.

Ewelina Szot